Ostrogski    Zgodnie z warunkami intercyzy przedmałżeńskiej spisanej jeszcze w 1631 r., po śmierci Mikołaja Spytka Ligęzy, m.in. Głogów i Rzeszów miał przypaść jego starszej córce Zofii Pudencjannie. Od 1633 r. była ona żoną Władysława Dominika księcia na Ostrogu i Zasławiu, pana niezwykle bogatego, III ordynata ostrogskiego.

Na temat przejęcia włości ligęzowskich przez księcia krążą opowieści sugerujące, że zajął on je bezprawnie. Wszystkiemu winny jest Władysław Łoziński, który jeszcze w 1905 r. wydał książkę „Prawem i lewem” poświęconą przestępczości na Rusi Czerwonej w I połowie XVII w. Ujął w niej to zagadnienie w taki sposób, jakby Ostrogski najechał na Rzeszów i Głogów zbrojnie je zajmując. W rzeczywistości książę miał pełne prawo do zajęcia obu miast i nikt mu tego prawa nigdy nie podważał, a spór jaki miał miejsce między nim a teściową Zofią z Krasińskich Ligęziną oraz szwagrem Jerzym Sebastianem Lubomirskim dotyczył kwestii podziału majątku ruchomego, głównie pieniędzy i kosztowności.

    Rada miejska w Głogowie natychmiast po zmianie właściciela, udała się do nowego pana, aby zatwierdził należne miastu przywileje. W Archiwum Państwowym w Rzeszowie zachowały się trzy kopie przywileju M. S. Ligęzy, który podpisany został również przez Ostrogskiego i jego żonę Zofię Pudencjannę. Przywilej zezwalał głogowianom przejąć po śmierci Ligęzy zbudowany przez niego ratusz. Ostrogski nie miał żadnych zastrzeżeń i przywilej zatwierdził. Niewiadomo dlaczego pierwszy badacz przeszłości Głogowa, Kazimierz Nitka wystawił księciu niezbyt pochlebną opinię. O miasto wcale się nie troszczył – twierdził Nitka – owszem starał się ciągnąć możliwie największe zyski z niego. Szkoda, że Nitka nie przedstawił na jakiej podstawie doszedł do tych wniosków i czy dysponował jakimiś dokumentami, które to zaświadczają.

    Ostrogski, pan bajecznej fortuny, mógł w rzeczywistości zwracać mniej uwagi na Głogów. Żył sprawami wielkiej polityki. W 1636 r. został koniuszym wielkim koronnym, w 1645 r. wojewodą sandomierskim, w 1649 r. wojewodą krakowskim, w latach 1639-1653 posiadał też starostwo łuckie. Jego stałą siedzibą było Stare Sioło koło Lwowa, a w tutejszych stronach bywał rzadko. Zasłynął z tego, że urządzał niezwykle kosztowne uczty. Jedna z nich kosztowała tyle, co roczny dochód jednowioskowego szlachcica. Niestety, posiadany majątek wcale nie sprawił, że Ostrogski dobrze zasłużył się dla kraju. W 1648 r. został wyznaczony na jednego z trzech regimentarzy dowodzących w zastępstwie za hetmana wojskami koronnymi, które miały stłumić bunt kozacki. Bohdan Chmielnicki pogardliwie nazwał go „Pierzyną” odnosząc się do luksusu, jakim otaczał się Ostrogski. Jako wódz książę nie popisał się. Sromotna klęska pod Piławcami dowiodła jego nieporadności.

    Wszystkie dzieci, których doczekała się Zofia Pudencjanna ze swoim mężem zmarły w dzieciństwie. Być może wstrząśnięta tym faktem księżna w czerwcu 1644 r. spisała testament. X. Jm P. najmilszemu Małżonkowi memu, Przyjacielowi wiernemu i zacnemu – czytamy w nim – leguję i odkazuję wszystkie moje dostatki, tak pieniądze, co może być w gotowiźnie, jako klejnoty, perły, złoto, srebro, stada, obory i insze rzeczy, nic nie exapując i od wszystkiego moich krewnych, żeby do tego żadnego przystępu nie mieli. Zofia Pudencjanna chciała zatem, aby cały jej majątek, ziemię i ruchomości odziedziczył jej mąż. Franciszek Kotula, nawet nie znając jej życzenia, napisał w swojej książeczce o Głogowie Małopolskim wydanej w 1970 r., że po jej śmierci w 1649 r., Głogów przeszedł w ręce młodszej córki Ligęzy, Konstancji, żony Jerzego Sebastiana Lubomirskiego. Jednak nasz etnograf nie uwzględnił faktu, że Konstancja zmarła przed swoją siostrą i nie mogła przejąć jej włości. Do spadku po Ligęzie zgłosił pretensje w imieniu swoich dzieci Lubomirski. Sprawę rozstrzygał sam król Jan Kazimierz, który przychylił się do wniosku Lubomirskiego i podważył testament Zofii Pudencjanny. Cała rzecz zakończyła się jednak dopiero w 1653 r., a nie jak chciał Kotula cztery lata wcześniej. W tym czasie trwały walki związane z powstaniem kozackim i sprawy majątkowe musiały zaczekać. Sam Ostrogski pogodził się z decyzją króla, tym bardziej, że posiadał już nową żonę, Katarzynę z Sobieskich, siostrę późniejszego króla Jana III.

Robert Borkowski