Zbigniew Szalacha

Tragiczny los Zbigniewa Szalachy to przestroga przed tym, co niesie ze sobą okrucieństwo wojny.

Zbigniew Szalacha był synem Józefa i Marii z domu Grodeckiej. Urodził się 1 kwietnia 1921 r. Miał jeszcze troje rodzeństwa, młodszych, brata Karola i siostrę Barbarę oraz przyrodniego starszego brata Jerzego. W 1927 r. rozpoczął edukację w szkole powszechnej w Głogowie. Od początku chłonął wiedzę w ponadprzeciętny sposób, dlatego po ukończeniu IV klasy nie kontynuował nauki w szkole powszechnej, tylko z powodzeniem zdał egzamin do Gimnazjum im. Stanisława Konarskiego w Rzeszowie. Nauka gimnazjalna trwała wówczas 8 lat – 3 lata w tzw. gimnazjum niższym i 5 lat w gimnazjum wyższym. Jednak po dwóch latach nauki, w 1933 r. reforma zmieniła edukację gimnazjalną wprowadzając jednolite gimnazja czteroletnie. Zbyszek mając wówczas 12 lat został automatycznie przeniesiony do pierwszej klasy nowego gimnazjum.

1Fot. 1. Zbigniew Szalacha jako uczeń Liceum Pedagogicznego.

W 1937 r. ukończył Gimnazjum i rozpoczął naukę w Liceum Pedagogicznym w Rzeszowie. Chciał zostać nauczycielem, żeby przekazywać zdobytą wiedzę kolejnym pokoleniom Polaków. Wakacje spędzał w rodzinnym Głogowie razem z rodzicami i rodzeństwem. Wprawiał się wówczas w grze na skrzypcach, obowiązkowej w programie licealnym. Latem 1939 r. uzyskał promocję do klasy III. Po jej ukończeniu zostałby absolwentem Liceum i mógłby rozpocząć wykonywanie zawodu nauczyciela. Niestety, tak się nie stało.

W czasie ostatnich wakacji przeszedł miesięczne obowiązkowe przeszkolenie wojskowe. Odbyło się one w obozie w okolicach miejscowości Terszów i Spas nad Dniestrem. Zbyszek był młodzieńcem o wątłej budowie, miał problemy ze wzrokiem, nosił okulary. Do służby wojskowej raczej się nie nadawał. W przeciwieństwie do niego, jego brat Karol, miał pociąg do służby mundurowej, należał do głogowskiego oddziału Związku Strzeleckiego, którego prezesem był Marian Puszkarewicz.

Wybuch wojny przerwał edukację Zbyszka. Został z rodzicami w Głogowie. W styczniu 1940 r. Niemcy aresztowali Mariana Puszkarewicza. Rewizja ujawniła, że przechowywał w swoim mieszkaniu broń. Karol Szalacha bał się, że również zostanie aresztowany. Postanowił wyjechać z Głogowa i ukryć się. Przeczucie go nie zwiodło. 12 marca 1940 r. w domu Szalachów pojawili się Niemcy. Gestapo posłużywszy się niejakim Mechasem, ówczesnym mieszkańcem Głogowa […] pochodzenia ukraińskiego – przedstawił ten moment świadek Tadeusz Woźniak – udało się do domu Szalachów, by pochwycić Karola Szalachę. Ale Karola nie było wówczas w domu. Był natomiast jego starszy brat Zbigniew. Wobec tego zabrano Zbigniewa w nadziei, że zgłosi się Karol. Tymczasem Karol, jak poszedł na „uciekinierkę”, tak już do Głogowa nie wrócił […]. Byłem naocznym świadkiem jak Zbigniewa wyprowadzali z domu, wspomniany Mechas w towarzystwie cywila, prawdopodobnie gestapowca. Przypadkowo zauważyłem te ostatnie kroki Zbigniewa z domu rodzinnego patrząc na to z odległości 150 m.

Zbyszka przetransportowano na Gestapo do Rzeszowa. Mijały tygodnie, a jego brat nie zgłaszał się, dlatego Niemcy postanowili przewieźć go do Tarnowa, gdzie formowany był pierwszy transport więźniów do Auschwitz. 14 czerwca 1940 r. z Tarnowa wyruszył pociąg, który swój bieg zakończył właśnie w niemieckim obozie. W jednym z wagonów siedział Zbyszek.

Po dotarciu na miejsce nadano mu numer obozowy. Odtąd był numerem 418.

2Fot. 2. Zdjęcie Zbigniewa Szalachy wykonane w obozie koncentracyjnym Auschwitz.

Przydzielono go do bloku 3a. Był przerażony warunkami panującymi w obozie. Ten delikatny z natury chłopak, z wrażliwą duszą, nagle znalazł się w samym środku piekła. Oderwany od bliskich, od tych których kochał, od przyjaciół i kolegów. Szczuty przez blokowych, żywiony głodowymi porcjami, zmuszany do pracy, która przekraczała jego siły. Dopiero na początku września mógł wreszcie wysłać do domu pierwszą wiadomość o swoim losie. List sporządził na oficjalnym blankiecie obozowym, na którym znajdowała się instrukcja prowadzenia korespondencji z więźniami. Pisał po niemiecku. Kochani Rodzice – brzmi tłumaczenie listu – znajduję się tutaj w Oświęcimiu w obozie koncentracyjnym. Jestem zdrowy i rześki, i mam nadzieję, że u was to samo. Chcąc przesłać mi wkrótce odpowiedź, przestrzegajcie dokładnie zarządzeń, które są na kopercie. Przede wszystkim listy można tylko sporządzać w języku niemieckim. Przesyłki pieniężne można tylko w niemieckich środkach płatniczych przesyłać. Serdecznie pozdrawiam was wszystkich. Zbyszek.

Rodzice natychmiast mu odpisali. Mogli wysyłać mu jedynie dwa listy miesięcznie, jeśli limit został przekroczony, listy niszczono. Oczywiście Zbyszek nie był ani „zdrowy”, ani „rześki”, ale inaczej napisać nie mógł. W kolejnych listach dopytywał się o wiadomości z domu, o rodzeństwo, szczególnie o siostrę i o przyjaciół. W liście z 8 grudnia 1940 r. czytamy: Młodszej siostrze w dniu imienin życzę szczęścia i zdrowia. Jestem smutny, że w dniu św. Mikołaja nie mogę jej nic dać. […] Serdecznie pozdrawiam i całuję was wszystkich w domu. Pozdrówcie także wszystkich znajomych w Głogowie

16 grudnia 1940 r., osiem dni po napisaniu tych słów, Zbyszek zmarł. Miał 19 lat. Został skremowany, a jego prochy odesłano do Głogowa. Spoczywają na tutejszym cmentarzu.

3Fot. 3. Telegram zawiadamiający Józefa Szalachę o śmierci jego syna.

4Fot. 4. Grób rodziców Zbyszka, w którym spoczywają również jego prochy.

 

Robert Borkowski