Michał Kłeczek

„Pewnego razu plątając się po naszym cmentarzu – pisał Franciszek Kotula – i rozmawiając z przedstawicielami młodszego pokolenia stwierdziłem, że o ludziach swego czasu znacznych, zasłużonych, poważanych nie wiedzą nic a nic. Pamięć o nich ustępuje, mimo że przecież tyle zrobili dla miasteczka, że mieli wpływ na kształtowanie jego charakteru”.

Ja też postanowiłem wybrać się na cmentarz chcąc odnaleźć grób jednego z wielu mieszkańców, który wpływał na „kształtowanie charakteru” Głogowa Małopolskiego. Zaraz po przekroczeniu bramy, na prawo od „kościółka” odnalazłem grób rodzinny Kłeczków. Na granitowym obelisku widnieje medalion z wizerunkiem Michała Kłeczka i datami jego narodzin oraz śmierci: 20 września 1837 – 23 listopada 1902, a także napis, który przyciąga uwagę: „Obywatel miasta Głogowa”. Kim był ów „obywatel” Michał Kłeczek?

Ks. Maurycy Turkowski

Maurycy Turkowski urodził się 12 września 1873 r. w Głogowie, jako syn Jana i Karoliny z domu Pado, zamieszkałych przy dzisiejszej ul. Mickiewicza, a wtedy Wysockiej. Ojciec jego zajmował się murarstwem, a w miesiącach zimowych stolarstwem. Matka była siostrą Antoniego Pado, profesora gimnazjalnego w Drohobyczu. Maurycy był jednym z ośmiorga dzieci, miał trzech braci i cztery siostry. Ta niezbyt zamożna, wielodzietna rodzina zajmowała w domu jedną izbę. Wieczory spędzano przy świetle lampy naftowej, którą po głogowsku nazywano gajzlem. Od niej to całą ulicę określano Gajsiorkami, co miało negatywny wydźwięk. Później Maurycy tłumaczył rodzicom, że nie powinni się z tego powodu obrażać, wręcz przeciwnie, mogą być dumni, że byli wśród tych mieszkańców Głogowa, którzy zaczęli używać lampy naftowej jako pierwsi.

Stanisław Krzyś

Doktor Stanisław Krzyś przez 14 lat swojego życia związany był z Głogowem Małopolskim. Musiał go opuścić pod sam koniec II wojny światowej w chwili, gdy jego osobą zaczęło interesować się NKWD.

Urodził się 8 maja 1903 r. we Lwowie jako syn Władysława i Marii z domu Krokowskiej. Jego ojciec był wysokim rangą urzędnikiem w galicyjskiej dyrekcji poczt. Spokojne dzieciństwo Stasia skończyło się z chwilą wybuchu I wojny światowej. Władysław Krzyś został powołany do wojska austriackiego, a Maria z synem, w związku z zajęciem Lwowa przez Rosjan, ewakuowała się do Brna na Morawach. Po wyparciu Rosjan z Galicji rodzina przeniosła się do Rzeszowa, gdzie młody Stanisław podjął naukę w II Gimnazjum.

W 1920 r., w czasie wojny polsko-bolszewickiej, Stanisław Krzyś, będąc uczniem VII klasy, wstąpił do Wojska Polskiego. Od młodości miał zamiłowanie do medycyny, m.in. potrafił fachowo udzielać pomocy rannym, dlatego skierowano go do służby w szpitalu polowym. To wpłynęło na jego kolejną decyzję życiową. Po zakończeniu służby wojskowej, zdał w 1921 r. maturę, a następnie został przyjęty na Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego. 9 maja 1928 r. Stanisław Krzyś otrzymał promocję na doktora wszech nauk lekarskich.

Ksiądz Jakub Forysiewicz

Chociaż w numerze ZG z lutego 2001 r. ukazała się już biografia ks. Jakuba Forysiewicza autorstwa Iwony Krawiec, to warto jeszcze raz przypomnieć tę postać ze względu na to jak głęboko zapisał się on w dziejach Głogowa Małopolskiego.

Urodził się 19 lipca 1881 r. w Kołaczycach, niewielkim miasteczku w pobliżu Jasła. Żył 87 lat, z czego 57 spędził w Głogowie Małopolskim, w tym przez 38 był głogowskim proboszczem. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1918 r. i początkowo pracował jako wikariusz w Gorlicach, by w 1921 r. trafić do naszego miasta. Proboszczem głogowskiej parafii był wówczas ks. Józef Ramocki. Przez pierwsze lata pobytu w Głogowie Małopolskim ks. Forysiewicz pełnił obowiązki wikariusza i katechety, lecz gdy w 1929 r. zmarł ks. Ramocki jego miejsce zajął właśnie ks. Forysiewicz.

Józef Wagner ze swoją żoną

Dzisiaj nazwisko Józefa Wagnera wśród młodego pokolenia głogowian nie wywołuje żadnych skojarzeń. A warto o nim pamiętać, bo był to człowiek, który w czasie II wojny światowej ocalił życie przynajmniej kilkudziesięciu mieszkańcom Głogowa.

Urodził się 23 listopada 1871 r. w Galicji Wschodniej. Jego ojciec pochodził z Norymbergii, dlatego od dziecka Józef Wagner doskonale opanował język niemiecki, zarówno w mowie, jak i w piśmie. Z wykształcenia był prawnikiem, ale zawodowo związał się z kolejnictwem. Druga połowa XIX w. to był wielki bum rozwoju kolei w Galicji, co spowodowało, że Austriackie Koleje Państwowe potrzebowały wykwalifikowanych pracowników. Józef Wagner podjął się więc pracy w Oesterreichische Staatsbahn, a po 1918 r. w Polskich Kolejach Państwowych.