nielegalniKonrad powraca do Warszawy po zakończonej fiaskiem misji na Bliskim Wschodzie: znów nie udało mu się dopaść „Karola" vel Safira as-Salama, polskiego odszczepieńca, łącznika Al-Kaidy... Niejaki Hans Jorgensen szuka w szwedzkiej prasie niewinnych na pozór ogłoszeń, z których następnie odszyfrowuje zakodowane informacje... Pułkownik Stiepanowycz z mińskiego KGB krótko cieszy się z zarobionych na przemycie dolarów, gdyż pada ofiarą napadu... W październiku 1939 roku w Moskwie Beria, naczelnik NKWD, słucha referatu majora Zarubina na temat działań wywiadowczo-operacyjnych na terenie Polski. W gabinecie prezesa IPN zjawia się profesor Barda i twierdzi, że ma dokumenty, które rzucają całkiem nowe światło na zbrodnię katyńską... We współczesnej Polsce stanowisko prezydenta piastuje Stanisław Zieliński, lecz rzeczywista władza spoczywa w rękach szefa jego kancelarii, Marcina Kamińskiego – osobnika o niezbyt reprezentacyjnej aparycji, za to cieszącego się poparciem konserwatywnego elektoratu.

Wszystkie te na pierwszy rzut oka odległe od siebie wątki, postacie, miejsca i wydarzenia łączą się w niezwykłą, precyzyjnie skonstruowaną fabułę, tworząc kilkuset stronicową wciągającą historię o wyjątkowej mocy.

marzeniaPani Prezydentowa przerywa milczenie.
Ta książka zaskoczy, podważy stereotypy, a wszystkim pozwoli spojrzeć na wielką historię z innej, kobiecej perspektywy. Odsłoni drugie dno uznanych za oczywiste faktów.
W odważnej i przejmującej autobiografii autorka opowiada o sobie, swojej rodzinie i burzliwej historii Polski ostatnich dekad.
Kiedy Lech Wałęsa stawał się ikoną Solidarności, Danuta była bohaterką dnia codziennego. Pragnęła miłości i rodzinnego szczęścia, a los wrzucił ją w wir rewolucyjnych wydarzeń, które przetaczały się przez Polskę i jej małą kuchnię na gdańskim blokowisku. On siedział w obozie internowania, ona, w piątym miesiącu ciąży, zdobywała świniaka, żeby dzieci na Boże Narodzenie nie były głodne.
Świat poznał jej klasę, kiedy w zastępstwie męża odbierała nagrodę Nobla. Jako prezydentowa, potrafiła znaleźć się w każdej sytuacji, nigdy nie wysuwała się na pierwszy plan i bardzo strzegła swojej prywatności.
Teraz, jako dojrzała kobieta, opowiada światu swoją wersję wydarzeń. Mówi, jak - zawsze naturalna i silna - zarówno o chwilach wspaniałych, jak i o cenie, która przyszło za nie zapłacić.

W pomieszczeniach, w których „zamieszkaliśmy" z małymi dziećmi, ciągle trwał remont. Pukanie, stukanie, wiercenie, tumany pyłu. Dzieci biegały jeszcze w piżamach, a już do mieszkania waliły tłumy. Od bladego świtu do późnego wieczora w naszym mieszkaniu kłębiły się tłumy związkowców, doradców, polityków, dziennikarzy i ludzi nawiedzonych. Jeden z panów chwalił się później, że zjadł smaczną jajecznicę w domu u Wałęsów o siódmej rano. Rzeczywiście, ludzie siadali do stołu i musiałam ich obsługiwać. Totalny magiel zamiast normalnego domu. Trudno opisać słowami to, co się wówczas we wrześniu działo! A przecież oprócz tej ekipy remontowej i gości miałam jeszcze kilkutygodniową Anię oraz piątkę pozostałych dzieci.
Coraz trudniej przychodziło mi to wszystko znosić. Początkowa niemoc przeradzała się w bunt. Te n sprzeciw narastał we mnie, aż pękłam. Po prostu już nie byłam w stanie wytrzymać psychicznie tego ciężaru. Ta moja słabość wylała się, choć jestem opanowanym człowiekiem. Któregoś „pięknego" ranka nie wytrzymałam i przy tych wszystkich ludziach zaczęłam krzyczeć, a nawet wrzeszczeć. Zrobiłam mężowi wielką awanturę! I dobrze! Mąż wstał i bez słowa wyszedł. Wraz z nim wyszli pozostali.
Po kilku godzinach wrócił, tak jakby przetrawiwszy to, co wykrzyczałam, i powiedział: „Skoro sobie życzysz, wywieszamy na drzwiach kartkę: «Tyfus. Nie ma wstępu dla obcych»".
Po miesiącu życia w takim kołchozie nastał spokój. Byliśmy już tylko m y, dzieci i ekipa remontowa. Koniec z wizytami! Interesanci szli do biura w związku!
Gdybym wtedy, na przełomie września i października 1980 roku, się nie zbuntowała, mąż pewnie nie zauważyłby, że jestem wykończona. Nie wiem, czy mentalność męska sprowadza się do takiego zaślepienia swoimi sprawami, że nie dostrzega się drugiej osoby? Dlatego jeśli mówię o tym, że nie byłam zauważana jako kobieta, jako partnerka, to mam na myśli na przykład opisaną przeze mnie sytuację. A także inne. Zresztą ja przez całe życie byłam przeznaczona przez los do wykonywania zadań, rzeczy trudnych i niewygodnych. (fragment)
Książkę opracował Piotr Adamowicz

kucharskaW BP ukazała się nowa pozycja wydawnicza "Z głogowskiego stołu" nakładem Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej w Głogowie Młp. W nowej książce znajdziemy lokalne przepisy przygotowane przez Panie z Kół Gospodyń Wiejskich, sprawdzone i tradycyjne przepisy rodem z ziemi głogowskiej. Książka do nabycia w Miejsko Gminnej Bibliotece Publicznej w Głogowie Młp., ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego 12. Serdecznie Zapraszamy.

cmetarzZazwyczaj przeprowadzka to początek nowego życia, ale dla rodziny Creedów stała się początkiem ich końca. Mistrz horroru Stephen King zaprasza czytelników na wycieczkę do piekła i z powrotem!
Na świecie istnieją dobre i złe miejsca. Nowy dom rodziny Creedów w Ludlow był niewątpliwie dobrym miejscem – przytulną, przyjazną wiejską przystanią po zgiełku i chaosie Chicago. Cudowne otoczenie Nowej Anglii, łąki, las; idealna siedziba dla młodego lekarza, jego żony, dwójki dzieci i kota. Wspaniała praca, mili sąsiedzi – i droga, po której nieustannie przetaczają się ciężarówki. Droga i miejsce za domem, w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękami nagrobków, z napisem na bramie: CMĘTARZ ZWIEŻĄT (cóż, nie wszystkie dzieci znają dobrze ortografię...). Ci, którzy nie znają przeszłości, zwykle ją powtarzają... i nie chcą słuchać ostrzeżeń.
Stephen King napisał tę powieść podczas pobytu w wynajętym domku w Orrington, w stanie Maine. Fakt ten nic by nie znaczył, gdyby nie cmentarz zwierząt, który znajdował się za domkiem... Powieść zekranizowano w 1989 roku.

motylkiBiblioteka w Budach Głogowskich poleca książkę pt. „Motylki. Wstrząsająca opowieść anorektyczki." Autorem jej jest Laurie Halse Anderson.

Na polskim rynku wydawniczym wiele jest pozycji dla młodzieży, poruszających tematy: bulimii, anoreksji, narkomani, depresji itp. chorób, które dotykają coraz częściej nastolatków. Książka „Motylki. Wstrząsająca opowieść anorektyczki" jest właśnie jedną z nich.
Główną bohaterką historii opowiedzianej przez autorkę książki Laurie Halse Anderson jest Liz – osiemnastoletnia dziewczyna, mieszkająca w niewielkim domu wraz z przyrodnią siostrą Emmą, macochą Jennifer i Tatą. Liz jak każda osiemnastolatka chce być piękna, mądra, kochana, mieć wspaniała rodzinę, przyjaciół i życie o którym marzy. Los przyszykował jednak dla niej zupełnie co innego, zaskoczył ją i doprowadził do stanu z którego wyjścia czasem nie ma. Lisa nie uważa się za kogoś ładnego, ani tym bardziej szczupłego. Te zachwiania psychiczno-emocjonalne oddziaływają na nią bardzo źle. Stara się ona ukryć swoje zaburzenia, prowadząc stosunkowo normalny tryb życia i dając rodzinie to co od niej oczekuje: dobre wyniki w nauce czy posłuszeństwo. Dziewczyna przed każdym jedzonym posiłkiem wylicza sobie kalorie. Zabieg ten sprawia, iż czytelnik mimowolnie wraz z bohaterką zaczyna kalorie wyliczać. Czy Liz zda sobie sprawę z choroby, która posiada? Jakie zaplanowane przez los niespodzianki wpłyną na jej życie i czy podjęte przez nią decyzje okażą się trafne ?
Fabuła książki jest dość interesująca. Poruszane w niej kwestie są bardzo ważnymi elementami w życiu każdego dorastającego nastolatka.
Uważam, że książka Laurie Halse Anderson jest powieścią głęboko zapadającą w pamięć czytelnika, poruszającą wiele ciekawych tematów przedstawionych w bardzo autentyczny sposób. Potrafi wciągnąć odbiorcę w wir przeżyć bohaterów i uświadomić mu czym tak naprawdę jest anoreksja, jakie są jej objawy, jak i czy można ją wyleczyć oraz ukazuje emocje jakie bardzo często ludziom chorującym na tę chorobę towarzyszą. Nie jest to jednak powieść wyłącznie o anoreksji.
Książkę tę polecić mogę zarówno dorastającej młodzieży, jak również ich rodzicom, opiekunom oraz wychowawcom czy nauczycielom ze szkoły, którzy pozycje tę powinni przeczytać.